Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Komunikacja na temat SCT musi być zaproszeniem do dialogu, a nie ogłaszaniem decyzji – rozmowa z socjologiem dr. Łukaszem Trembaczowskim
– Kiedy jako mieszkaniec uczestniczę w wypracowaniu rozwiązania, to jestem do niego zupełnie inaczej nastawiony, niż kiedy jestem przekonywany do pomysłów, na których kształt nie miałem wpływu – mówi w podcaście „Laboratorium Stref Czystego Transportu” dr Łukasz Trembaczowski z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Śląskiego.
– Organizacja przestrzeni w miastach często jest oparta na faworyzowaniu samochodu – samochodem udajemy się do miasta, samochodem się po nim poruszamy i samochodem wracamy do domu. Jeśli więc powstanie Strefy Czystego Transportu ogranicza tę możliwość, to jest odbierane jako ryzyko – wyjaśnia dr Trembaczowski. Niepokój związany z tym ryzykiem jest większy, jeśli ludzie nie mają wiedzy o zmianach i odnoszą wrażenie, że decyzje są podejmowane bez ich udziału.
Jak więc należy wypracowywać rozwiązania w ramach Strefy tak, by mieszkańcy poczuli, że mają na nie wpływ? – Dialog należy rozpoczynać jak najszybciej. Na początku tej drogi warto znaleźć sojuszników – zwolenników zmiany. Naturalnymi kandydatami są organizacje pozarządowe reprezentujące lokalne społeczności, które mogą pokazać, że Stref chce nie tylko samorząd, ale również mieszkańcy – wyjaśnia badacz.
Trzeba również pamiętać o angażowaniu biernych mieszkańców i wysłuchaniu argumentów przeciwników SCT. – Nie znaczy to, że zostaną przekonani do Strefy, ale w ich argumentacji kryją się istotne przeciwwskazania. Jeśli nie wiemy, co trapi mieszkańców, to nie przygotujemy dla nich sensownej oferty, która rozwieje ich wątpliwości – podsumowuje socjolog.
(fot. archiwum rozmówcy)